poniedziałek, 23 grudnia 2013

Życzenia

Post bardzo na szybkiego a i pewnie i tak nikt nie przeczyta bo każdy zajęty świętami, ale tak od serducha chciałabym wam wszystkim życzyć pięknych, spokojnych świąt, bez pośpiechu, nerwicy, przejedzenia:D No i oczywiście abyście nie zapomnieli o tej najważniejszej osobie, która przyjdzie do każdego serca:) Wiem, że trochę mało poetycznie, ale bądźcie pewni że szczerze:) Pozdrawiam

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Prośba o pomoc:)

Post bardzo na szybkiego, bo plany nam się zmieniły i wracamy do Polski jutro. Więc mam masę rzeczy do ogarnięcia:/ Aż sama nie wiem w co ręce włożyć. ( w tym momencie odkryłam że klawiatura mi się naprawiła i mogę wstawiać w końcu "ć"; cudowne uczucie:) Piękną mamy zimę tutaj w Szwecji, wszędzie biało:) Tylko że tutaj nawet ścieżeczki w parku są odśnieżone. Poza tym przez jakiś czas nie będę miała dostępu do internetu więc nie będę mogła was odwiedzać nad czym ubolewam niemiłosiernie, ale mam do was wielką prośbę. Moja koleżanka przeprowadza ankietę potrzebną do jej pracy magisterskiej. Jest anonimowa i dla kobiet które niedawno urodziły, albo urodzą (można wypełniać do marca gdzieś) od 6 tyg. po porodzie do 3 miesięcy. Może macie kogoś takiego w znajomych? Koleżanka musi zebrać aż 200 ankiet więc na prawdę będę wdzięczna za pomoc. Tutaj jest link https://docs.google.com/forms/d/1qggcEvDQe5Z_Q4K8U14S-ITMuw5eUMp7oVrWIRiOL1M/viewform  jakby nie działał to pisac, przed świętami odpiszę:)  Dziękuję, wierzę, że pomożecie a tymczasem życzę udanych przygotowań do świąt:)

czwartek, 5 grudnia 2013

Mikołajkowo, prezentowo, śniegowo...:)

Mam prezent na Mikołajki!:) Nie wierzyłam że coś zrobię bo pomysłów w głowie zero, i tutaj dziękuję Adzie Karolowej za drobną podpowiedź. Nie zrobiłam tego samego, ale dzięki temu wpadłam na coś innego, mianowicie coś w rodzaju kolarza:) Mój mąż ma dużą rodzinę i zanim pojechał do Szwecji wiódł bardzo towarzyskie życie. Wybrałam więc zdjęcia z każdym członkiem jego rodziny, z przyjaciółmi, z bliskimi znajomymi i nakleiłam na dużą tekturę. Myślę, że mu się spodoba:) W ogóle to jeszcze chwila a by mnie zdemaskował, siedzę sobie właśnie i piszę tego posta i słyszę tak jakby chłopaków bus przyjechał (rozpoznaję już po silniku:D) drzwi się otwierają a tam nikt inny jak mój mąż. A chwilę wcześniej wyjęłam z pod łóżka tą tablicę. Dodam jeszcze że pojechał do pracy 15 min. temu. Wpadł tylko na chwilę, wydaje mi się że nie wszedł do pokoju, ale ze stresu nie pamiętam :/ Ale nic, już się nie mogę doczekac jak wróci na poważnie z pracy:) A poza tym w końcu śnieg!! Wiem, że w Polsce jakieś huragany, promy odwołane, a chłopaki wracają w sobotę i się strachają że im też odwołają. Jeszcze z innej beczki to przydarzyło mi się trochę dylematów moralnych z którymi nie wiem co zrobic, ale może nie będę psuła tej optymistycznej mikołajkowej notki, jak się nie rozwiążą to rychło pojawi się następny post. A tymczasem uciekam wysprzątać mieszkanie bo Krzyśka szef nas dzisiaj odwiedzi a i ciasto chciałam upiec ( z proszku oczywiście:))

wtorek, 3 grudnia 2013

Czas na dowartościowanie

Chyba mi się poprawiło:) Chyba stwierdziłam, że i tak, nawet jakbym chciała znaleźć pracę to teraz byłoby to głupotą bo przecież zaraz wracamy do Polski. Od nowego roku wezmę się od razu do roboty. Podstawy językowe jakieś przez ten czas zdobyłam, czyli aż tak bardzo czasu nie zmarnowałam, nauczyłam się gotowac nie tylko obiady z proszku, zrobiłam rozpoznanie terenu. Gdybym została w Polsce i robiła magisterkę, zmarnowałabym dwa pierwsze lata mojego małżeństwa które wolę przeznaczyc na docieranie się, po tych dwóch latach przyjechałabym do Szwecji i musiałabym zmarnowac kolejny rok na naukę języka, poznawanie kraju ( teoretycznie mogłabym uczyc się w Polsce, ale na pewno nie byłoby to tak efektywne jak tutaj, bo cały czas poświęciłabym na studia. Mój humor poprawił się może też dlatego że ostatnio widzę że to co robię w domu uszczęśliwia mi męża. Wczoraj zrobiłam świąteczną dekorację na parapet. Mamy mały pokoik, więc nie mam dużego pola do popisu, ale i tak jest lepiej niż było. Położyłam watę, świeczki, srebrny łańcuch i pomarańcze z goździkami. Naprawdę fajnie wygląda:) No i mąż był zachwycony. Przynajmniej tyle mogę zrobic. Wiem, że organizuję mu tu dom a nie tylko kwaterę do spania. Dom, który zaczyna byc nasz jako nowej, jeszcze może niepełnej, ale rodziny. Nie wróciłabym do Polski chociażby dlatego, że nie pozwoliłabym żeby Krzysiek żył tak jak wcześniej. Żeby jadł byle co, byle gdzie i byle jak przez trzy dni to samo, żeby wracał do domu gdzie jeszcze trochę a zaczęłyby rosnąc prawdziwki i kurki. O nie. Może i mam wyrzuty sumienia, że marnuję czas, że nie pracuję, ale chyba zadowolenie męża jest tego warte. Przynajmniej na razie. A poza tym to już się nie mogę doczekac powrotu do Polski, świąt, odwiedzenia znajomych. Bardzo się stęskniłam, ale już tylko kilka dni:)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Smętów ciąg dalszy

No i zaczął się adwent. Chciałabym go przeżyć jakoś tak porządnie bo to nasz pierwszy adwent jako małżeństwo. Ale czy się uda? Tyle wszędzie jest rad jak dobrze wykorzystać ten czas, jak wygląda dobry adwent a jak nie powinien wyglądać i tak trochę czuję się zamotana. Wiem, każdy powinien wybrac własną drogę bo to co dzieje się w sercu jest najważniejsze. Ja to wiem, tylko jakoś moje serce nie może się określic. I tak minęła niedziela a ja nie jestem zadowolona z moich adwentowych postanowień. Mam nadzieję że się rozkręcę. Mąż przywlekł mi z lasu choinkę na poprawę humoru. Jak dla mnie to jeszcze nie pora, ale nie chcę mu sprawic przykrości więc ją dzisiaj ubiorę. Z resztą 12 wracamy do Polski. Zaczęłam rozważac jednak możliwośc przeprowadzki. Od nowego roku muszę zacząc szukac pracy, w Kisie to niemożliwe. Czuję się trochę zawiedziona, bo za nim tutaj nie przyjechałam to Krzysiek uparcie twierdził że praca będzie, że szkoła będzie a jak się okazuje nie ma nic. Ale są gdzieś tutaj jakieś farmy warzywne i ponoc tam praca by dla mnie była. W końcu do zbierania warzyw języka znac nie muszę. Więc może przeprowadzka nie jest taka zła. Oczywiście jak wrócę do Polski to jak lawina posypią się pytania o pracę. I już widzę te spojrzenia. Bo przecież powinnam siedzieć w Polsce, jak wszyscy a mąż by za granicą zarabiał. Ale ja tak nie chcę, bo co to za małżeństwo, które widzi się 4 razy do roku? Wczoraj dowiedziałam się też że posiadanie dzieci tutaj to też nie lada wyzwanie. Jak wiadomo podręczniki z parami homoseksualnymi, gender itd a poza tym gdy dziecko jest już nieco starsze to w szkole ma przymusowe rozmowy z psychologami i wypytuje się go o to co dzieje się w domu. Jak dziecko jest cwane to potrafi szantażowac rodziców, że jak mu na coś nie pozwolą to powie w szkole że rodzice go biją. I potem okazuje się że dziecko nie wróciło ze szkoły bo już zostało oddane do rodziny zastępczej. Fajnie prawda? Zapytacie się: to po co jechałaś jak ci się nie podoba? Odpowiem, że miłość mnie tutaj przywiała i tylko ona mnie tutaj trzyma. W dodatku nie wiem dlaczego ale mam czasem nieodparte wrażenie, że Pan Bóg chce żebym tutaj była. Mam nadzieję że nie interpretuję mylnie Jego znaków. Oby od nowego roku coś się zmieniło, cokolwiek, bo siedząc w domu szwedzkiego się nie nauczę. Co z tego że poznałam już podstawy gramatyki, znam dużo słówek, wiem jak sklecic poprawnie zdanie skoro nigdzie nie mogę tego użyc bo żeby rozmawiac trzeba najpierw rozumieć co ktoś mówi do nas. A ja nie rozumiem nic:( A nie będę rozumiec jak nie będę rozmawiac ze szwedami i tak koło się zamyka. Ale dosyc tych smętów. Może to jest właśnie mój krzyż? Może wszystko jakoś się w końcu ułoży? W końcu jeśli Bóg z nami to któż przeciwko nam?