niedziela, 22 maja 2016
Niedawno miałam pisac post że jest mi jak w raju. Zaraz po przeprowadzce do nowego domu. I faktycznie przez tydzień było jak w raju. W porównaniu do mieszkania w którym byłam uwięziona jak pies przy budzie przeprowadzka do domku z ogródkiem to po prostu sen na jawie. Szkoda że tak krótko trwał bo po tygodniu przyjechałam do Polski. I tuta zaczęło się dopełnianie czary goryczy która wzbierała już od dawna. Po to Pan Bóg wymyślił małżeństwo żeby dwoje ludzi było razem. Razem łatwiej. A ostatni czas mnie tego całkowicie pozbawił. Jeszcze w szwecji się zaczęło a tutaj się kończy. Ja nie wiem jak sobie radzą samotne matki. Ja sobie nie radzę. Czekam na Krzyśka jak na ostatnią deskę ratunku. I nie to, że mi jakoś tutaj strasznie źle. Po prostu czuję się z tym wszystkim straszliwie osamotniona, niezrozumiana przez nikogo. Mam wrażenie że co raz więcej nakłada się na moje barki, a ludzie wokół tylko wymagają. Wymagają tego że ze wszystkim sobie poradzę, będę szczęśliwa i uśmiechnięta i dam Kubie wszystko z siebie bo przecież od tego jestem. W sumie to już chyba przestałam być człowiekiem a zostałam "matką" pozbawioną jakichkolwiek potrzeb poza jedną jedyną jaką jest potrzeba oddania wszystkiego dziecku bez najmniejszego grymasu na twarzy. A druga ciąża? Trzeba było myśleć i nie "robić sobie dziecka" skoro sobie nie radzę. I do tego nawet w głupich banalnych sprawach mam pod górkę, jakby wszystko się sprzysięgło i chciało mnie dobić. Pojechałam do ginekologa na pierwszą wizytę. Jakiś dzień wcześniej przyszła mi książka o porodzie naturalnym. Tak bardzo chciałam żeby teraz się udało i co? Łożysko przodujące z podejrzeniem wrastania w bliznę. Już sobie porodziłam. Do lekarza mam prawie godzinę drogi. Kuba został pierwszy raz z babcią na tak długo. I co? Z powrotem samochód nie chciał zapalic i wróciliśmy dopiero na 20.00 od godziny 15.15. Babcia na szczęscie sobie poradziła. Dentystka schrzaniła mi zęba, muszę jechac jeszcze raz. Kuba też rzuca mi kłody pod nogi bo budzi się każdej nocy z milion razy i w dodatku jakiś taki niezdrowy mi się wydaje. Wszystko jest nie tak jak bym chciała. A teraz to chcę tylko jednego: schować się w ramionach męża i pokazać środkowy palec całemu złemu światu!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie łatwo jest ciężarnej mamie stawić czoło współczesnymi światu, zwłaszcza gdy musi to zrobić sama.
OdpowiedzUsuń