niedziela, 6 stycznia 2013
Ta ostatnia niedziela...
Święta, święta i po świętach:( Jak minęły? O dziwo dobrze, plany przedświąteczne zrealizowane w jakiś 80%. Świętowaliśmy z narzeczonym dużo, to u mnie to u niego w domu. Był problem z chrzcinami bo niestety po raz czwarty przekonałam się o wybitnej wredności pewnej osoby. Ale szkoda o tym tutaj pisać. Mam już chrześniaka więc jest dobrze:) Sylwester też się trochę nie udał bo się rozchorowałam i calutki Nowy Rok przeleżałam w łóżku. Rzadko zostawiam u was komentarze bo jakoś nie mam weny, muszę się uporządkować trochę bo jest kiepsko z tym. Dzisiaj cały dzień otrzymuję maile, smsy, wiadomości o tym co mam zrobić w tym tygodniu, tu jakieś tłumaczenie, tam już wysłane zadania, tam coś tam innego, normalnie chyba wyłącze zaraz komputer i będę udawać że śpię i nie mam o niczym pojęcia. Wiedzą jak zdołować człowieka. A było tak pięknie. Tyle czasu totalnej beztroski. Ale cóż, takie życie. W tym tygodniu zamierzam znowu poddusić robala spowiedzią i przybliżeniem się trochę do Pana Boga. Bo ta wredota boi się światła i radości. A tak zmieniając temat to życzę wam wszystkim WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM ROKU!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
no i powodzenia!
OdpowiedzUsuńDobrze, że znowu wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńTeż zostałam matką chrzestną!
trzymaj się ciepło!
Mi też się wydawało, że święta będą trudniejsze do przeżycia z takich czy innych powodów. Ale nie były takie złe, choć była szansa, że będą lepsze. Zapraszam na www.kamilakoscielniak blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia. Musisz zbudzić się z zimowego snu, bo wiosna tuż, tuż i będzie znów cudnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO, nowy Chrześcijanin przybył :)
OdpowiedzUsuńPrzybij piątkę - sylwestrową noc również spędziłam chora. Chociaż i tak było nieźle, najbardziej rozłożyło mnie w nowy rok :D
W takim razie coraz więcej światła i radości życzę. :)
OdpowiedzUsuń