piątek, 5 kwietnia 2013
rozstania i powroty
Święta święta i po świętach, ale takich jak te nie miałam nigdy. Spędzone głównie w samochodzie. Narzeczony przyjechał w Wielki Czwartek robiąc mi przy tym niemałą niespodziankę. Miał przyjechać wieczorem i mieliśmy go z tatą odebrać z Lublina. Rano pojechaliśmy do miasta (jakieś 40 km od mojego domu) opłacić moje prawko, zamówić ciasto, zrobić zakupy i takie tam. W międzyczasie zadzwoniłam do K. zapytać się czy jedzie ze Świnoujścia czy z Gdyni. Usłyszałam że ze Świnoujścia, pomyślałam więc że pewnie będzie późno. Po wizycie w cukierni tata powiedział że musimy podjechać jeszcze w jedno miejsce. Bąknął coś o jakiejś niespodziance. Myślałam że ugadali z K. jakiś prezencik dla mnie bo miałam imieniny. Jakież było moje zaskoczenie gdy zajechaliśmy na dworzec a tam nikt inny jak Narzeczony:) Wszystkiego się spodziewałam ale kurcze nie tego, tak to z tatą zakamuflowali, przygotowali taką konspirację że nikt oprócz nich niczego się nie domyślił:) Począwszy od niedzieli rozwoziliśmy zaproszenia. Baaardzo szybko zleciał mi ten czas. Dzisiaj K. pojechał;( Wydaje mi się, że ja tu już nie wytrzymam. Tak bardzo chciałam dzisiaj pojechać razem z nim a nie zostać tutaj, gdzie po prostu nie mogę wytrzymać, wszystkie zajęcia mnie nudzą, myślę tylko o tym aby jak najszybciej skończyć te moje studia i już być z nim na zawsze. Mam już zarezerwowany bilet i lecę do niego na weekend majowy. Dobrze że to tylko trzy tygodnie. Do tego czasu muszę siedzieć tutaj. Sama na stancji, z poczuciem okropnego opuszczenia i samotności, z zapuszczoną relacją z Panem Bogiem, z nagromadzonymi upadkami z których trudno się pozbierać i ze świadomością że upadnę jeszcze nie raz. Jakoś tak strasznie i ciemno zrobiło się wokół mnie;(
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Każdy upada, ale od Bożej sprawiedliwości ważniejsze jest Boże miłosierdzie..
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała pobyć sama - zazdraszczam.
OdpowiedzUsuńOd Ciebie zależy , czy będzie wokół jasno. Nie myśl za dużo, czasami trzeba w życiu iść na żywioł i nie rozmyślać nad każdym krokiem, bo inaczej się zamęczysz wyobrażaniem sobie tej niewidocznej ciemności. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak więc niech światło Zmartwychwstania rozproszy mroku cienie i pomyśl, że z każdym dniem jesteś coraz bliżej tych wszystkich rzeczy na które czekasz. :)
OdpowiedzUsuń