wtorek, 3 grudnia 2013
Czas na dowartościowanie
Chyba mi się poprawiło:) Chyba stwierdziłam, że i tak, nawet jakbym chciała znaleźć pracę to teraz byłoby to głupotą bo przecież zaraz wracamy do Polski. Od nowego roku wezmę się od razu do roboty. Podstawy językowe jakieś przez ten czas zdobyłam, czyli aż tak bardzo czasu nie zmarnowałam, nauczyłam się gotowac nie tylko obiady z proszku, zrobiłam rozpoznanie terenu. Gdybym została w Polsce i robiła magisterkę, zmarnowałabym dwa pierwsze lata mojego małżeństwa które wolę przeznaczyc na docieranie się, po tych dwóch latach przyjechałabym do Szwecji i musiałabym zmarnowac kolejny rok na naukę języka, poznawanie kraju ( teoretycznie mogłabym uczyc się w Polsce, ale na pewno nie byłoby to tak efektywne jak tutaj, bo cały czas poświęciłabym na studia. Mój humor poprawił się może też dlatego że ostatnio widzę że to co robię w domu uszczęśliwia mi męża. Wczoraj zrobiłam świąteczną dekorację na parapet. Mamy mały pokoik, więc nie mam dużego pola do popisu, ale i tak jest lepiej niż było. Położyłam watę, świeczki, srebrny łańcuch i pomarańcze z goździkami. Naprawdę fajnie wygląda:) No i mąż był zachwycony. Przynajmniej tyle mogę zrobic. Wiem, że organizuję mu tu dom a nie tylko kwaterę do spania. Dom, który zaczyna byc nasz jako nowej, jeszcze może niepełnej, ale rodziny. Nie wróciłabym do Polski chociażby dlatego, że nie pozwoliłabym żeby Krzysiek żył tak jak wcześniej. Żeby jadł byle co, byle gdzie i byle jak przez trzy dni to samo, żeby wracał do domu gdzie jeszcze trochę a zaczęłyby rosnąc prawdziwki i kurki. O nie. Może i mam wyrzuty sumienia, że marnuję czas, że nie pracuję, ale chyba zadowolenie męża jest tego warte. Przynajmniej na razie. A poza tym to już się nie mogę doczekac powrotu do Polski, świąt, odwiedzenia znajomych. Bardzo się stęskniłam, ale już tylko kilka dni:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wyszłaś za mąż zaraz po licencjacie? Też bym tak chciała, tylko mi pewnie przyjdzie czekać jeszcze z 5 lat, aż Adam zrobi doktorat i znajdzie dobrą, stabilną pracę... :(
OdpowiedzUsuńCieszę się, że na Twoim blogu w końcu zagościło trochę optymizmu! :)
Jeśli nie masz pomysłu an prezent dla męża (podpatrzyłam komentarz u Agnieszki;) to może zrób mu romantyczną kolację przy świecach, taka niespodzianka. :) A na kartce wypisz wszystkie rzeczy, które w nim lubisz. :) Ja tak zrobiłam na naszą półrocznicę, konkretniej taki mam plan, bo w studenckim mieszkaniu ciężko o wolny pokój i romantyczny nastrój. :D
Tak, za raz po a nawet jeszcze przed, bo tydzień przed obroną:) a co do mikołajek to niedawno już ten pomysł wykorzystałam, kolacji może nie było, ale była karpatka (ulubione ciasto męża) i świeczki więc teraz przydałoby się coś innego, ale dziękuję za propozycję:)
UsuńTo może i ja coś podpowiem. Ja na urodziny przygotowałam dla Karola taką tablicę z jego śmiesznym zdjęciem w środku i przyklejonymi dookoła wycinkami z gazet, które Jego opisują (z humorem oczywiście). Znalazły się tam takie określenia jak np. najlepszy przyjaciel, mister roku, kreatywne zwierzę, gdy był mały dłubał patykiem w piasku, warto było na niego czekać i tym podobne. :) Był zachwycony. Powiesił sobie to nad łóżkiem (zrobiłam to w antyramie) i dumnie chwali się tym każdemu, kto go odwiedzi. Ba, nawet zdjęcie zrobił tej tablicy i pokazuje w pracy, znajomym, rodzinie, którą odwiedza...
UsuńMówię Ci, szał! +1000 do dowartościowania i zmotywowania mężczyzny! :)
Dobre! Tylko gazety mam tylko szwedzkie :/ ale coś wymyślę.:) Jak mi się uda obsłużyć drukarkę i funkcję drukowania zdjęc, bardzo mi się pomysł podoba:) Dziękuję
Usuńtym razem do pasikoniak - pie***yć wszystko, najpierw wziąć ślub, a potem się martwić ;)
UsuńBardzo dobrze zrobiłaś, że wyjechałaś z mężem. Małżeństwo na odległość to chora opcja, wiem, co mówię..
OdpowiedzUsuńA mnie to nawet brakuje właśnie tego tworzenia domu na bezrobociu. Wszystko miałam zrobione, intensywnie się uczyłam (chyba więcej niż na studiach), czytałam, ciastka piekłam, całe popołudnie i wieczór dla siebie mieliśmy. A teraz człowiek taki zaganiany. Praca jest potrzebna, ale dobrze wykorzystane bezrobocie też ma swoje plusy.:)
No takie bezrobocie to ja rozumiem tylko że ja to taki trochę leń jestem, są dni że zrobię dużo, ale są i takie że potrafię cały dzień przesiedziec na facebooku, albo przespac. Wiem, że mogłabym robic więcej, dlatego to mnie tak męczy.
UsuńNic na siłę. :) takie leniwe dni też są potrzebne. :)
UsuńMiłość musi mieszkać pod jednym dachem, nie może być inaczej. Podjęłaś wiec dobrą decyzję. jeżeli maż cieszy się z każdego drobiazgu, to dobrze o nim świadczy. Może jakieś robótki powinnaś wykonywać aby zająć wolny czas. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMęża ciocia ma mnie w zimie nauczyc haftować albo robic na drutach;D
UsuńNo i to rozumiem - super! ;)
OdpowiedzUsuńGłowa do góry, bo jutro będzie jeszcze lepiej; optymizm dodaje sił; pozdrawiam
OdpowiedzUsuń