niedziela, 2 czerwca 2013
48 dni
Jak to strasznie szybko zleciało. Za każdym razem gdy patrzę na mój suwaczek który odlicza dni do ślubu jestem niemało zaskoczona. Zostało tylko 48 dni a zaczynałam gdzieś od 160 chyba:) I ja na prawdę nie wiem jak to się stało, że za miesiąc z hakiem będę mężatką. To do mnie nie dociera nawet w 2% Dotrze chyba dopiero jak będę miała wygłosić przysięgę. Oj wtedy to do mnie tak dotrze że zapamiętam do końca życia. Dopiero przecież pisałam maturę. Gdzie się podziały te trzy lata? Przespałam je? I wszystko to co się działo to tylko moje sny? Nie wszystkie moje plany się zrealizowały, w niektórych poległam na całej linii, z jednych upadków się podniosłam, w innych nadal leżę i jem piach. Na początku tego roku akademickiego zarzekałam się że tyle zrobię, że będę tak korzystać z życia a tu proszę, nie zrobiłam nic w tym kierunku, ani ociupinki, absolutnie zero. Ale z pozytywów mogę wymienić zdanie głupiego prawka, nawrócenie się i odnalezienie tego prawdziwego sensu, który sprawia, że te wszystkie porażki czy nieporażki nie mają większego znaczenia. Na pewno, od momentu kursu, czyli od początku roku akademickiego widzę jak Pan Bóg mnie prowadzi, jak od jednego etapu kieruje mnie do następnego, jak mądrze to wszystko układa, tak że zmienia się mój sposób postrzegania świata, że staję się bardziej świadoma mojej wiary i mojego życia, że staję się silniejsza Jego mocą. Moje życie jest tak spokojnie piękniejsze, pewne, głębsze. Nigdy nie przestanę być wdzięczna za tę łaskę. Moje wątpliwości jakoś tak ustały, już mnie nie zżerają od środka. Z każdym dniem uczę się ufać bardziej. Martwię się tylko troszkę brakiem weny do nauki, właśnie zaczyna się sesja a mi nie idzie. Ale za kolorowo by było, muszę się trochę spiąć i wziąść w garść. Poza tym schola która miała grać mi na ślubie zrezygnowała:( na razie jeszcze nie wymyśliłam co w związku z tym zrobić. I z nowości to chyba tyle. Czekam na mojego przyszłego męża, najpierw aby wrócił z dalekiej północy a potem aby prawowicie się tym mężem stał. Już tylko 48 dni:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
TO już za chwilę :)
OdpowiedzUsuńSesja... u mnie zawsze wena przychodziła na dzień przed egzaminami. Moją metoda na naukę było pisanie ściąg - lecz nie drukowanie czy pożyczanie - pisanie. Polecam
Mam nadzieję, że wesele i uroczystości z nim związane wprawią Cię w dobry nastrój, a w małżeństwie będziesz szczęśliwa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMy zaczynaliśmy odliczanie od 400 paru hehe... Zdradzę Ci coś: po ślubie dni pędzą jeszcze szybciej i jeszcze piękniej.
OdpowiedzUsuńTak od 421 dokładnie. I prosze jak zleciało.
OdpowiedzUsuńNo proszę jak pamiętasz hehe... ;)
UsuńDo mnie nie docierało nawet po podróży poślubnej ;) Masz czas :P
OdpowiedzUsuńpiekny czas... choć ten co nadejdzie, też :)
OdpowiedzUsuń