środa, 6 listopada 2013
Iść ciągle iść w stronę słońca...
Zakochałam się!!! Jakoś tak nagle, jakoś niespodziewanie, chociaż 108 dni temu, zakochałam się jakby wczoraj, jakby dziś rano, jakby w tej chwili. Zakochałam się w dniu mojego ślubu, zakochałam się bez pamięci w moim mężu i co jest najfajniesze wiem na pewno, że to ten jedyny:) Nie, jest jeszcze coś o wiele fajniejszego. To fakt, że to dopiero początek, że wszystko dopiero się zaczyna, że tyle pięknego jeszcze przed nami, tyle możliwości. Niech sobie inni po ślubie jadą po linii pochyłej w dół, my pędzimy do góry, do samego nieba! Z dniem ślubu mój mąż stał się największym ideałem mężczyzny o jakim mogłam śnic, wszystko co wcześniej mi przeszkadzało ulotniło się w jakiś magiczny sposób. Każdego dnia dziękuję Panu Bogu że nie zrobiłam tego głupstwa i nie uległam wątpliwościom. Pamiętam, jak często miałam myśli typu: Nie będziemy przecież rozstawac się przez skype. Poczekam aż wróci do Polski na Wielkanoc wtedy zobaczymy. Wielkanoc mijała, Krzysiek znowu wyjeżdżał a mnie znowu nachodziły wątpliwości. To nie ten, jakiś ten nasz związek nie taki, zero zakochania, przecież to inaczej powinno wyglądac, namiętnośc powinna w nas płonąc jak dziki ogień, poczekam do wakacji i zobaczymy. I tak zleciała nam cała nasza znajomośc, okres narzeczeństwa tylko ze potem doszły inne argumenty "Teraz ci się odwidziało? Jak już sala zaklepana i zaliczki wpłacone?" Pół roku przed byłam wręcz pewna że to nie ten, oczywiście wszystko mijało jak był przy mnie. Po prostu rozstania tak na nas wpływały a ja myślałam że to jakaś grubsza sprawa. Ale to dobrze. Wolę byc zakochana teraz:) Pan Bóg sprezentował mi takiego męża że mucha nie siada. Męża z którym mogę założyc prawdziwą rodzinę, męża któremu zależy na budowaniu małżeństwa tak samo jak i mi. Może dlatego tak nam dobrze ze sobą. Od początku traktujemy nasz związek jako budowanie czegoś mega. Oboje mamy ideały w głowie, które wcielamy w życie. Czasem jak leżymy w łóżku słyszę: Słonko wiesz, chciałbym żeby w naszym domu było tak i tak, rozmawiamy o tym, przypominamy sobie nawzajem co ustaliliśmy, jaki jest ten nasz idealny dom do którego dążymy. Wszystko jest takie jakie chcemy żeby było. Nie wzdychamy myśląc: Jak ja bym chciał/a żeby było tak i tak... od razu o tym mówimy i działamy. Wydaje mi się, że dopóki nie przestaniemy ze sobą rozmawiac, wszystko będzie dobrze. Problemy są zawsze tam gdzie nie ma rozmowy. A teraz jest cudownie. Oczywiście poprzedniej notki nie cofam. Przygotowuję się na jakiś gruby problemowy kaliber. Zasadzę się i będę czekac na próbę naszej miłości a kiedy w końcu ten czas przyjdzie to ja będę gotowa i załatwię drania od ręki :D Ale jak na razie każda chwila cudem jest:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W takich chwilach żałuję, że nie ma tutaj opcji: 'lubię to!' :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać o szczęśliwych małżeństwach, więcej takich notek poproszę!!! :D Od razu się człowiek mobilizuje i chce góry przenosić. :)
OdpowiedzUsuńPS. Też mi tak odpieprzyło po ślubie i jeszcze trzyma. :D
Każda jest cudem, a ile jeszcze ich będzie!
OdpowiedzUsuńSuper, że ten post jest taki pozytywny :)
OdpowiedzUsuńTo zaskakujace jak wiele par nie zdaje sobie nawet sprawy, ze nad malzenstwem Trzeba pracowac... ze jest Milosc, ze jest Zakochanie, motylki etc.. ale ze to jest tez wiele wysilku ktory trzeba wlozyc w to, zeby potem moc czytac taki post. Gratulacje, z calego serca, bo Wy o tym wiecie i robicie cos, zeby isc do przodu...! xxx
OdpowiedzUsuńOstatnio gdzieś czytałam dyskusję o tym, że niby małżeństwo nic nie zmienia. Chciałam coś odpowiedzieć, jakiś kontrargument zapodać, ale brakowało mi odpowiednich słów. A ta Twoja notka to jest żywy kontrargument! Chyba będę do niej odsyłać wszystkich, którzy głoszą takie durne teorie o tym, że małżeństwo nie ma większego znaczenia... Piękne, naprawdę. Aż się nie mogę doczekać, kiedy my to przeżyjemy na własnej skórze... :)
OdpowiedzUsuńJeśli kiedyś zdecyduję się na małżeństwo (szczerze wątpię) to chyba właśnie Twoje notki mnie do niego przekonają. Ale poczekam jeszcze trochę, kto wie, co będzie za rok - jeszcze jakiś dzidziuś i co wtedy? :D
OdpowiedzUsuńBędę na bieżąco zamieszczać relację z frontu :D
UsuńCzemu szczerze wątpisz? Piękna sprawa. :)
Usuń