niedziela, 26 maja 2013

Wrrrr...

Nie wiem czy to będzie budująca notka, znów objawia się mój brak pokory, cóż:( Czasem po prostu nie mogę. Denerwuje mnie to ciągłe ocenianie, ciągłe normy, że trzeba się zachowywać tak i tak, byle by czegoś nie powiedzieć nie takim tonem, byleby ktoś się nie obraził, a i tak będzie źle. Bo jakaś tam córka sąsiadki to i pracuje i się uczy, ot jakie to dobre dziecko, a inny wnuczek to tak wygotowywać potrafi, taki to z niego kucharz dobry, jakie naleśniki smaczne piecze, jakie zraziki ostatnio wymyślił, wszyscy tak zachwalali, a inna znowu taka dobra dziewczuszyna, taka grzeczna, taka zaradna. A ja? No na to wychodzi że powinnam się schować pod dywan bo klęska totalna. Leń, nerwus i beztalencie. Ja to wszystko wiem i co? Powiem jeszcze więcej, wiem, że to nie po Bożemu ale uparta jak osioł też potrafię być i jak komuś nie pasuje jaka jestem to jego strata,prędzej wyniosę się pod most niż się zmienię pod czyjąś szczęśliwość, już niedługo w Polsce będę tylko gościem a moje życie będę układać sobie z kimś kto mnie kocha z tymi moimi wszystkimi wadami. Najwyżej nie będę tą idealną, pracowitą, wykształconą, zaradną, gotującą, grzeczną, kulturalną żoną. Nie będę miała nieskazitelnie czystego domu i wiecznie szczęśliwego męża. Całe szczęście że będąc tam, nikt mi nie będzie do mojego gniazdka zaglądał i komentował co jest nie tak i kto ma lepiej. Już się nie mogę doczekać.

poniedziałek, 20 maja 2013

Ile jeszcze?

Właśnie przed chwilą uderzyła mnie pewna myśl, może wyda się straszna, ale w rzeczywistości wcale taka nie jest. Zastanawialiście się ile wam jeszcze życia zostało? Ja właśnie przed chwilą zaczęłam nad tym myśleć. Powiecie, że po co, że za wcześnie, że całe życie przede mną. Ale czy na pewno? Skąd mogę wiedzieć, że gdy wyjdę jutro z domu nie wpadnę pod samochód? Skąd mogę wiedzieć, że za kilka lat nie wykryją u mnie jakiejś choroby? Skąd mogę wiedzieć, że nie umrę przy porodzie albo zaraz po jak moja babcia. Ona pewnie też myślała że ma jeszcze czas. Wszyscy tak myślą aż nagle nadchodzi dzień który był im pisany. Zaczęłam się zastanawiać jaki jest mój. Co Pan Bóg dla mnie przygotował, w którym momencie mojego życia przejdę na tamtą stronę. I wbrew pozorom nie boję się śmierci samej w sobie lecz tego czy będę na to gotowa, czy będę umierać ze świadomością że wiem gdzie i do Kogo idę. Warto to wiedzieć. Wcześniej nad tym nie myślałam, bo jest jeszcze czas, żeby się nawrócić, żeby zrobić coś dobrego, żeby podokańczać sprawy. Wcale nie. Nie ma czasu. Nie mogę myśleć w kategoriach: teraz jestem młoda, kościół jest staroświecki a ja muszę wszystkiego spróbować, wyszaleć się, gdy będę babcią będę miała czas na pojednanie z Bogiem. Pan Bóg nie będzie rozliczał mnie tylko z jakiegoś jednego okresu w życiu, ale ze wszystkiego, ze wszystkiego co teraz robię. Bo jest sprawiedliwy. Nie chcę żyć w strachu przed śmiercią, nie wiedząc co się wydarzy po niej, spychać myśli o niej gdzieś na margines, jak gdyby nigdy miała się nie wydarzyć. Chcę żyć dobrze wiedząc dokąd idę:)

piątek, 17 maja 2013

Zabawa

Nastała wiekopomna chwila... pierwszy raz pobawię się w coś na blogu :D Dzięki Agnieszce:)
 Nominację otrzymuje blogger od innego bloggera. Nagrody zazwyczaj otrzymują blogi o małej ilości obserwujących (do 200), co pozwala na ich dalsze promowanie. Blogger odpowiada na 11 pytań otrzymanych od osoby nominującej. Następnie ma za zadanie nominować 11 osób i podać nowe pytania.
1. Twoja maksyma życiowa to:
Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą (ale w szerszym kontekście/ trzeba robić duuużo dobra puki jest okazja, bo ta okazja może się szybko skończyć)

2. Ulubiona polska komedia
Nie lubię komedii, ale jakbym musiała wybierać to oczywiście klasyka i  "Sami swoi"

3. Ulubiona kawa to:
Ta z biedronki Cafe d'Or Gold

4. Gdy byłoby to możliwe to jaki zawód chciałabyś wykonywać?
Chciałabym być pisarką

5. Jakie zdarzenie z przeszłości najchętniej wspominasz
Jest tego troszeczkę, bardzo miło wspominam kurs Nowe Życie, moje wizyty w Szwecji, pielgrzymki do Częstochowy

6. Twoja metoda na głoda?
Zrobienie obiadu, w wersji ekstremalnej pierwsza lepsza bułeczka ze sklepiku na uczelni

7. Dlaczego piszesz bloga?
Bo lubię pisać :D To mi pozwala czasem zebrać myśli, czasem wyżalić się gdy mi smutno, podzielić się czymś co mnie oburza a na tym blogu poza tym czuję się jak w blogowej rodzinie:)

8. Twoja podróż marzeń to
Na pewno do Hiszpanii, a poza tym chciałabym przeżyć coś w rodzaju przygody, podróżować stopem po świecie, spać pod gołym niebem, chodzić tam gdzie przeciętny turysta nie zagląda, i zobaczyć wszystko to czego jeszcze nie widziałam ( najlepiej z moim przyszłym mężem, ale on niestety uznaje tylko samochód, a poza tym za strachliwa jestem do takich wycieczek, niestety, ale pomarzyć zawsze można)

9. Twój smak dzieciństwa to
kakao z bułeczką, które zawsze robiła mi babcia jak chodziłam do szkoły, od podstawówki po liceum :D

10. Jaki powinien być prawdziwy przyjaciel
Niedawno go straciłam, więc pierwsze co mi się nasuwa to- wierny

11. Jakim chciałabym być człowiekiem
Rozkochanym w Bogu, dla którego nie byłoby większej wartości, poza tym chciałabym być bardziej kochająca i służąca drugiemu człowiekowi. No i oczywiście chciałabym być wspaniałą żoną:)


Moje pytania to:
1) Ulubiony film
2) Coś szalonego co chciałabyś/ chciałbyś zrobić w życiu
3) cecha charakteru którą najbardziej w sobie lubisz
4) Piosenka z którą masz najfajniesze skojarzenia/ wspomnienia
5) Czego w życiu byś nie zjadła/ nie zjadł?
6) Najpiękniejsze miejsce na świecie to
7) Gdybyś mogła/mógł cofnąć się w czasie to do jakiej epoki?
8) Co najchętniej kupujesz?
9) Ulubiona książka
10. Masz zwierzęta? Jakie i jak się wabią?
11. Twój cel w życiu

A nominuję
Owieczkę Pana
Lotkę
Żonę
Fajną mamę
Aalillaa
I tyle... bo już więcej nie mam kogo, więc jeśli ktoś chce niech się bawi:) Pozdrawiam
 

środa, 15 maja 2013

Moje dwa światy

Jak ja tęsknię za pisaniem, są takie momenty w których chciałabym wrócić do tych szkolnych lat gdzie mój świat potrafił tygodniami kręcić się koło jednego zeszytu w którym ten świat tworzyłam. Te czyste kartki to było moje miejsce, miejsce moich najskrytszych marzeń, niepohamowanych ideałów, niewypowiedzianych pragnień, niczym nie skrępowanych emocji i uczuć. I nie przeszkadzało mi to, że nie dało się tego czytać, że nie miało to żadnej wartości literackiej, chociaż bardzo tego chciałam. Liczyło się to, że słowo które spadało na kartkę papieru "stawało się" Ono dla mnie zaczynało istnieć. Mój świat się urzeczywistniał i to było piękne. Uwielbiałam te chwile w których nie mogłam się doczekać kiedy będę mogła usiąść i pisać, kiedy od długopisu bolała mnie cała dłoń. Tak, bardzo do tego tęsknię, ale nie wiem czy ten etap w moim życiu bezpowrotnie nie odszedł. Wydoroślałam? Zaczęłam bardziej realnie podchodzić do życia? Chyba boję się, że kiedyś ten mój wymyślony świat mógłby przesłonić mi ten prawdziwy. Czasem ta granica była bardzo zamazana, wtedy nic nie traciłam, teraz mogłabym stracić dużo. Może kiedyś jeszcze zaryzykuję. Może do tego wrócę. Czuję, że to była część mnie. Że to mnie w jakiś sposób określało. Że jakaś cząstka mnie została w "tamtym" świecie.

czwartek, 2 maja 2013

Ostatni przystanek

I znowu to samo. I znowu trzeba się pożegnać. Na ten długii weekend przyleciałam do Szwecji, w sobotę wracam, chociaż tak bardzo nie chcę. I nie ważne czy jest mi tu źle, czy dobrze, czy mam wątpliwości czy nie mam, nie chcę wracać. Nie chcę i już!! Do lipca jeszcze tak daleko, jeszcze tyle spraw do załatwienia, ale potem, już te okropne rozstania się skończą. Będę sobie tutaj powolutku uprawiać moje małżeńsko-rodzinne poletko, lepiej lub gorzej ale jakoś to będzie. Teraz, to nasz ostatni taki przystanek. Gdy spotkamy się po raz kolejny już wszystko będzie wyglądać inaczej, wszystko się zmieni:) A tak z innej beczki to czasem wydaje mi się, że chciałabym się zamienić z jakimś facetem na mózg. Oni mają w nim zdecydowanie mniej ( brzmi jak brzmi ale nic negatywnego nie chcę przez to powiedzieć) chodzi mi o to, że są mniej skomplikowani. Czasem im zazdroszczę takiej "prostoty" bo to na prawdę męczące gdy człowiek sam nie może ogarnąć tego co mu w głowie siedzi. I czym bardziej się zastanawiam tym bardziej nie wiem, czuję się czasem jak taki listek na wietrze co go miota we wszystkie strony. Teraz i tak jest lepiej, bo przynajmniej jestem tego świadoma a to już połowa sukcesu. Cóż takie życie. Jakiego mnie Boże stworzyłeś takiego mnie masz, jak to powiadają:) A tak poza tym, to zaczynam być przerażona na myśl o ślubie. Z jednej strony nie mogę się doczekać a z drugiej zaczynam się bać. W sumie to jeszcze długo i niedługo, z jednej fajnie, z drugiej nie, bo stres okropny. Ehh, zdecydowanie mój mózg musi wziąśc sobie urlop. Chyba się ostatnio przepracowuje. Pozdrawiam z chłodnej ale jeszcze słonecznej Szwecji:)