wtorek, 2 czerwca 2015

Rozszerzanie diety

Jest lepiej:) Przynajmniej psychicznie bo fizycznie jakoś kiepsko, chwilowy spadek formy? Zaczęłam Kubusiowi rozszerzac dietę. Opornie nam to idzie. Ugotowałam mu zupkę, uradowana zanurzam łyżeczkę w jego słodkiej buziuni i co? Oczy jak 5 złotych, mlaska, mlaska i... wypluwa skłonny zwymiotowac, nie da rady nie przełknie. No nic, nie zmuszam. Na drugi dzień sama marchew i ziemniak, podejście nr dwa. Odruch wymiotny taki sam. A jeśli chciałabym próbowac mimo to, to Kubuś gotów się rozpłakac. Oczywiście nie próbuję. Ale jak to tak, czy ja głupia naiwna myślałam że z datą 24 maja moje dziecie spałaszuje pół miseczki zupki i zagryzie kotletem? Oj chyba trochę tak:D Niestety trzeba było zmienic taktykę. Zaczęłam dzielic się moim jedzeniem, bo ewidentnie Kuba był zainteresowany. I tak daję mu do zabawy jabłko, bez skórki oczywiście. Ciumka go jak cyca i co wyciumka to jego:) było też mango i rabarbar, i ogórek też bardzo się podobał a dzisiaj ugotowana marchewka jak mu się uciumka za dużo to biedak nie bardzo wie co z tym zrobic ale nie jest już tym faktem zbulwersowany a ja oczywiście pilnuję żeby się nie zakrztusił. Taki sposób chyba jest dla nas odpowiedni a i banan był jeszcze ale nie wiem czy mu nie szkodzi więc na razie odstawiamy. No i pobudek w nocy już raczej nie ma. To znaczy są na karmienia a jak coś wskazuje na to że Kuba chce się rozbudzic to już się nie cackam i budzę Krzyśka, dwa razy go bujnie i Mały śpi jak suseł. No i chyba z nowinek to by było na tyle:)