sobota, 10 sierpnia 2013

Plany i ustalenia

Po ślubie miało się wszystko zmienić, mieliśmy być w końcu cały czas razem, bez pożegnań i powrotów a tutaj co? Krzysiek właśnie siedzi na promie a ja w domu. Powtarzam sobie że to tylko tydzień ale jakby nie było wszystko wygląda tak jak wcześniej a miało być inaczej. Krzysiek pojechał sam beze mnie, te same pożegnania, te same rozmowy przez telefon, to samo umawianie się na skype. I tylko obrączka na palcu jest nowym elementem. Ale pomimo tego jest dobrze. Jest dobrze bo to tylko tydzień. Bo w domu nie ma już połowy moich rzeczy bo pojechały już z mężem. Śmieję się, że dobrze się stało z tymi chrzcinami bo jak byśmy mieli jechać we dwójkę razem z moim "posagiem" to miałabym miejscówkę chyba na dachu. Dużo ostatnio myślę o małżeństwie. Pewnie wszystkie młode żony mają w głowie ideał małżeństwa i ideał rodziny który chcą za wszelką cenę osiągnąć. Wiele razy czytałam że w pewnym momencie przychodzi rozczarowanie bo nie jest tak jak miało być i że małżeństwo to nie planowanie. Od rodziców słyszę, że to tylko tak na początku a potem to już jest jak wszędzie. Ale czy na pewno? Co by było gdyby nie było tego początkowego zapału? Gdyby nie miało się w głowie tego celu jakim jest idealna rodzina, ta z wysprzątaną kuchnią, młodą śliczną mamą i uśmiechniętymi dziećmi? Ogłaszam więc wszem i wobec, że zamierzam jak najdłużej jechać na moim zapale i optymizmie dopóki szara codzienność mi nie zgasi ostatniej iskierki. I dodam jeszcze że uważam to za konieczność w relacjach małżeńskich i nikt mi nie wmówi że to dziecinne, wiem, że życie nie wygląda jak w reklamach, wiem, że przyjedzie taki czas gdzie pomyślę że wszystko się już skończyło i dlatego chcę się do tego przygotować. Teraz gdy jesteśmy z Krzyśkiem młodzi, zauroczeni, pełni zapału i chęci możemy działać i to co teraz wypracujemy będzie rzutowało na resztę życia. Właśnie ten obraz idealnej rodziny jest czymś co napędza, bo chcemy zmieniać się na lepsze, a dopóki chcemy się zmieniać to jest idealnie. To tak jak z świętością. Mamy wzór i mamy starać się byśmy byli do niego podobni i ilekroć upadniemy trzeba wstać i działać dalej a to na pewno nie pozostanie bez owoców. Widzę dużo rodzin które są sobie obcy, dlaczego? Bo zaniedbali siebie nawzajem i swoje ustalenia. Bo trzymać się za ręce w tym wieku to nie wypada, bo za starzy jesteśmy na przytulanie, bo nie ma czasu na świętowanie rocznic, urodzin itp. I co zostaje? Przyzwyczajenie, tak mówią. Ja usłyszałam kiedyś bardzo fajną konferencję i na jej podstawie chcę budować moje małżeństwo. Miłość to praca, do decyzja, to ciężka harówa. To są ustalenia. Siadamy i ustalamy, że przynajmniej jeden dzień w miesiącu jest tylko dla nas, że możemy robić to i to a tego i tamtego nie, itd, ustalamy nasze własne tradycje. Bo teraz to dla nas nie problem, bo teraz mamy ten zapał, bo teraz wszystko przychodzi samo, instynktownie, ale gdy coś się w naszym życiu zadzieje i już nie będziemy jechać na górnolotnych uczuciach to co nam zostanie? Decyzja i nasze ustalenia, coś co będzie działało, gdy w nas chwilowo zabraknie siły. I teraz możecie mi mówić że jestem naiwna:) Grunt żeby nie dać się złapać w pułapkę. Gnać za ideałem to jedno, ale cały czas trzeba doceniać to co się już wybudowało. Jak na razie ciągle się tego uczę. Już niedługo będę miała więcej czasu na blogowanie:) Dziękuję za bardzo miłe odpowiedzi mailowe. Nie Mogłam odpisać bo pojechałam do teściów;)

11 komentarzy:

  1. Gdyby nie miało się w głowie tego celu jakim jest idealna rodzina, ta z wysprzątaną kuchnią, młodą śliczną mamą i uśmiechniętymi dziećmi? - najbardziej zwięzły opis idealnej rodziny, jaki zdarzyło mi się czytać. Ciekawe, że nie ma w nim Krzyśka... Jestem pewien, że teraz jest pierwszy, a jednak nie znalazł się w tym opisie. Pamiętaj, że on zawsze musi być pierwszy - również wtedy, gdy już będą dzieci. Mało - tylko wtedy on prawdziwie stanie się ojcem! Bo to mama tworzy ojca (rola matki jest rolą naturalną ukształtowaną poprzez karmienie; rolę ojca tworzy matka - ta jedyna osoba, której wyjątkowa rola w oczach dziecka jest od samego początku).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha ha ale Ty lubisz wszystko analizować:D W opisie nie ma Krzyśka bo to nie opis mojego ideału, ale ideału przykładowego, nad którym nawet nie za bardzo się zastanawiałam. A o tym że ma być pierwszy to doskonale wiem:) Ale dziękuję za przypomnienie. W sumie tego też trzeba się nauczyć:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno wszystko ułoży się dobrze, bo tego chcecie, bo jesteście młodymi, mądrymi ludźmi. Pamiętaj o tym co Ci kiedyś pisałam. Na każdy temat rozmawiajcie, nie zostawiajcie niedomówień, wtedy będziecie sobie bliscy zawsze. W każdej rodzinie bywają słabsze momenty ale trzeba je przetrwać i wyjaśniać różnice i iść często na kompromisy. Przecież to jest takie normalne, że spotykają się dwie osobowości i muszą się do siebie dopasować. Jeżeli się to uda, szczęście na długie lata będzie murowane. Tego życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) oczywiście zgadzam się z Tobą w 100 procentach

      Usuń
  4. gratulacje! i szczęśliwości :) też znam to uczuci, że coś się zmieniło :) cudowności w życiu i zdjęcia poprsze ;) agataplaczek@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Absolutnie nie jesteś naiwna, ja zgadzam się z Tobą w 100% :)
    I będę o Was pamiętać w modlitwie!

    Dziękuję za cudowne zdjęcia i przepraszam, że jeszcze nie odpisałam.
    Trzymajcie się ciepło!
    E.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hehe to ja pisałam o tej idealnej rodzinie :)))
    Margolciu kochana nie daj sobie wmówić że u Was będzie jak u wszystkich- bo każda rodzina jest inna i tylko od Was zależy jak sobie życie ułożycie- tu się podpisuję z Tobą w 100%:)
    Co do planów i dążenia do idealności... To, tak jak piszesz, to jest ważne, ale nie kosztem wszystkiego i nie własnymi siłami.... Czasem lepiej pogodzić się z tym, że jest nie do końca tak jak chcieliśmy, ale też dobrze, niż całe życie gonić za czymś, czego nie da się złapać... Wiem co mówię.
    I jeszcze co do ustaleń... To też jest ważne... Ale ustalenia to nie miłość. Ustalenia to ustalenia. Pewnego dnia Twój mąż może Ci powiedzieć, że Wasze wcześniejsze ustalenia mu nie odpowiadają. Albo też życie potoczy sie tak, że będziecie musieli z nich zrezygnować. Albo okaże się, że właśnie teraz, kiedy jesteście pełni zapału, podejmiecie się mnóstwa zobowiązań, a codzienność zweryfikuje te plany, i okaże się, że na wszystko nie starczy sił i czasu. To nie znaczy, że przestaliście się kochać. Ustalenia to ustalenia. Miłość to wierność nawet wtedy, kiedy te ustalenia upadają, czasem wierność nawet wtedy, kiedy zostaje złamana przysięga małżeńska (czego nie zyczę Wam oczywiście).
    Wierzę i życzę Wam z całego serca, żeby jednak Wam udało się wprowadzić Wasze marzenia w życie:) Mnie się moich marzeń nie udało wprowadzić (może były zbyt ambitne? :) a może za mało liczzyłam się w nich z moim mężem-> to, o czym mówi Leszek ) ALE i tak (od niedawna w zasadzie) jestem ze swojego życia bardzo zadowolona:) W sumie, jest inaczej niż sobie wymarzyłam, ale to wcale nie znaczy, że gorzej.
    Pozdrawiam Was serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście masz rację, i w sumie ujęłaś to co chciałam napisać w bardziej udolny sposób. Nie da się wymyśleć idealnego planu na małżeństwo, nie da się też wskazać jednego aspektu który warunkuje szczęście, w ogóle jak dla mnie miłość nie podlega definiowaniu. Tak jak piszesz, plany i ustalenia są ważne ale to nie wszystko. Też tak myślę. W ostatnim zdaniu zaznaczyłam że pułapką tego wszystkiego jest dążenie na ślepo za niedoścignionym ideałem. Ostatnio zauważyłam, że nie jest tak jak chcemy bo nie umiemy się cieszyć z tego co mamy. Wszystko też zależy od charakteru, jedni lubią z planem inni wolą cały czas improwizować. Grunt to rozmowa i znalezienie złotego środka. Mi planowanie bardzo pomaga, chociaż często to tak zwany słomiany zapał:D

      Usuń
  7. Ważne żeby mimo wszystko się nie poddawać

    OdpowiedzUsuń
  8. Całkowicie się z Tobą zgadzam, z każdym słowem i podpisuję się rękami i nogami (i jeszcze od męża pożyczę:)). Ja się nigdy w życiu nie zgodzę, że to naiwne, że nie ma co ich robić, bo życie weryfikuje, bo coś tam. Też bardzo często to słyszę. Kurczę. Przecież to logiczne, jasne i oczywiste, że te ustalenia to jest tylko wstęp, jakiś zarys, plan, wizja, a w trakcie się to wszystko dopasowuje do tego, co życie przyniesie. Takie ustalenia pokazują jakiś sposób myślenia, priorytety, uczą komunikacji, dyskusji, mówią o jakiejś hierarchi wartości drugiej osoby, itd. A że potem się okaże, że pewne rzeczy wyglądają inaczej, niż nam się wydawało, że będzie wyglądać? O mamo, i co z tego? To się ustala na nowo tak, żeby obojgu pasowało i już. Tak jak ktoś wyżej napisał, małżeństwo to dwie różnie myślące osoby i trzeba się dopasować. To jest normalne. Tak się bez sensu zniechęca młodych do tych planów, jakby to miał być, nie wiem, jakiś sztywny, niezmienny regulamin albo kodeks postępowania pod groźbą spania na balkonie co najmniej.
    Bardzo dobrze, że masz ten zapał! On jest bardzo potrzebny. Widzę trochę naprawdę szczęśliwych małżeństw i to mobilizuje i pokazuje, że te starania i nasze wizje idealnej rodziny mają sens. I że mówienie, że jest źle, bo to tyle lat po ślubie i "to tak już jest", to jest świetna wymówka i usprawiedliwianie się, żeby się w ogóle nie wysilać. Życzę Ci, żeby ten zapał tak Wam na zawsze został. Sobie też tego życzę.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaa jeszcze pytanie! :P Co to za konferencja? :)

    OdpowiedzUsuń