środa, 14 sierpnia 2013

Polskie urzędy...

Właśnie wróciłam z pola bitwy. Rządzę mordu mam przeokropną. Otóż w tamtym tygodniu byłam jeszcze z mężem w NFZ gdzie mój luby przedstawił potrzebne do ubezpieczenia zdrowotnego dokumenty ze Szwecji. Ze względu na to że jesteśmy małżeństwem, a ja już nie studiuję ubezpieczenie męża powinno objąć także i mnie. Co prawda jest troche dziwne bo jakieś tam unijne ale przemiła pani wszystko nam wytłumaczyła. Ale żebym mogła dostać taką magiczną karteczkę z którą mogłabym pójść do lekarza w Polsce, potrzebne mi było zaświadczenie z KRUS-u że nie jestem już ubezpieczona przy rodzicach. Oczywiście nie miałam tego, ale owa przemiła pani zgodziła się żeby moja mama dosłała to pocztą i ona już wszystko załatwi. Tak więc dzisiaj jadę z rodzicami do tego całego KRUS-u, na miejscu podaję nazwę tego dokumentu co go chcę wziąść (i którą przygotowała mi pani w NFZ) i tłumaczę o co mi chodzi. Pan nie rozumie, żąda dyplomu ukończenia studiów. Po jakiego grzyba nie mam pojęcia. W ogóle macha rękami i z wielką łaską każe mi wypisywać jakieś oświadczenia. Nie wie jaką datę mi wpisać, mówi że się nie da. W końcu po przedstawieniu wszystkich możliwych dokumentów, odstawianiu jakichś cyrków pan powiedział że będzie, mam przyjść potem. W ogólnym rozrachunku dostałam papierek po godzinie i to jeszcze nie to co trzeba. Dostałam jakiś wypis składek. I że za ten miesiąc składki są nie zapłacone. Dopiero w samochodzie się gapnęłam że to nie to, ale już nie było czasu tego poprawiać bo nasza krowa pilnie potrzebowała dojenia. Takim to sposobem nie jestem ubezpieczona w KRUSIE i raczej z takim dokumentem pani w NFZ też mi nic nie zrobi. Może to ja się nie znam, ale ja to biorę na moją babską logikę. Skoro mówię facetowi że wyszłam za mąż i chcę być ubezpieczona przy nim to chyba logiczne że nie mogę być ubezpieczona w dwóch miejscach jednocześnie. Skoro jestem ubezpieczona jako członek rodziny przy mamie to jak mogę być ubezpieczona przy mężu? W normalnym świecie powinnam pójść do tego głupiego urzędu, miły pan powinien skreślić mnie z osób podlegających ubezpieczeniu przy rodzinie i powinnam dostać świstek na którym by to pisało czy źle myślę?To po jakiego grzyba mi jakieś zaświadczenie o składkach, gdzie jak wół pisze że to na życzenie ubezpieczonego członka rodziny(skoro tłumaczyłam facetowi że ja nie chcę być już ubezpieczona:/) Tam chyba powinni pracować ludzie kompetentni, oni biorą pieniądze za wypisywanie tych świstków. Ogólnie czuję że jestem teraz w czarnej d..... z tym moim ubezpieczeniem. Jutro jest święto, a w piątek jadę na chrzciny. Jak będę miała wypadek to nic tylko zostawić mnie w rowie bo bez ubezpieczenia to moja cała rodzina bliska i dalsza razem ze wszystkimi pociotkami i stryjkami poszła by z torbami. Wiem, że notka nie brzmi sympatycznie, ale na prawdę w takich chwilach chciałabym się zaszyć na jakiejś bezludnej wyspie, chodzić na golasa, jeść surowe ryby i mieć na wszystko wywalone. Koniec.

4 komentarze:

  1. Panowie urzędnicy są ważni, bo za biurkiem decydują o losie człowieka. Wiem co przeżywasz, często mam tak samo pod górkę. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Urzędy i to jak wyrocznie naszych czasów ale nie wolno się dawać

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyraźnie dla tego pana było za trudne to, czego od niego oczekiwałaś. On nauczył się jedynie wystawiać zaświadczenia o opłaconych (bądź nie) składkach i niczego innego wystawiać nie potrafi.
    Ale jeśli szukać braku logiki, to problem zaczyna się już u tej pani z NFZ - sam akt ślubu jest przecież wystarczającym dowodem na to, że utraciłaś ubezpieczenie w KRUS-ie (skoro wcześniej miałaś po rodzicach). Nie bardzo więc wiem, po co wysyłała Ciebie do KRUS-u.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie jak się okazuję nasza logika a logika w urzędach to dwie inne bajki. Pani w NFZ nie mogła mi wystawić tego papierku bo jej się w komputerze wyświetlało że jestem ubezpieczona w Krusie. Z krusu przysłali mi papier że jak nie dostarczę dyplomu to od 01.08 wykopią mnie z tego ubezpieczenia, ale jak im pokazałam ten papierek to się okazało że jeszcze nie zdążyli tego zrobić (wczoraj był 15.08) nawet akt ślubu nie był wystarczającym powodem żeby mnie wyrejestrować. Tylko ten dyplom cały czas pana urzędnika bolał. W sumie to już teraz nie wiem czy jestem ubezpieczona, czy nie jestem, czy pani w NFZ będzie już mogła mi wystawić ten dokument czy nie. W każdym razie jakby we wszystkich urzędach pracowały takie panie jak ta z NFZ to życie byłoby o wiele przyjemniejsze.

      Usuń