poniedziałek, 10 lutego 2014

Dobrze czy nie?

Miałam dzisiaj napisac notkę  tym jaka to jestem szczęśliwa. Ano jestem i nie jestem. Zależy z której strony popatrzec. Wczoraj mieliśmy taką fajną niedzielę. Wróciliśmy z kościoła, do pustego mieszkania, tylko ja i mąż:) Zrobiłam obiad, który o dziwo wyszedł lepiej niż się spodziewałam. A usłyszec z ust męża że takie mięsko mogę robic częściej to coś bezcennego bo dla niego obiad z mięsem to kara. W dodatku w sobotę usłyszałam, że zrobiłam lepsze łazanki od mojej mamy a na widok piwa w lodówce mąż stwierdził że taka żona to skarb :D Wiem chwalę się, chwalę, ale przynajmniej tyle mojego. Bo chyba tylko mąż jest zadowolony z tego że nie pracuję, gdybym nie widziała tego zadowolenia na jego twarzy to chyba bym się zapłakała bo albo jestem już przewrażliwiona albo na każdym kroku dostrzegam przytyk ze strony osób trzecich że nie pracuję. Z jednej strony dobrze mi w domu a z drugiej czuję się taka nie w pełni wartościowa. I jestem pewna już na 100% że Szwecja i Szwedzi mi się nie podobają. A szczególnie to drugie. Jakoś nie mogę ich wyczuć i nie mogę się w Szwecji odnaleśc, mam nadzieję że w końcu wrócimy do Polski. Mogłabym mieszkac w największej dziurze byle by nie z rodzicami, ani jednymi, ani drugimi. Są kochani, ale dwie rodziny w jednym domu to za dużo. Tylko to mi się w Szwecji podoba, że jesteśmy tu we dwójkę i nikt nie wie co się u nas dzieje oprócz tego czego sami nie powiemy. I mogę sobie gotowac trzy ziemniaki w 5 litrach wody i nikt mi nie powie że źle. Mogę nałożyć mężowi na talerz tyle ile uznam za stosowne i nikt mu nie będzie dokładał twierdząc że za mało nałożyłam ( w wieku 28 lat chyba sam może sobie dołożyc jeśli będzie głodny prawda?) I mogę sobie prac kolorowe w proszku do białego i na odwrót:D  Zero złotych rad, zero spinania się, cudownie jednym słowem. Pan Bóg chyba zamknął całe szczęście w małżeństwie:) 
Dobry humor popsuł mi jednak widok portfela z dokumentami, który dzisiaj zobaczyłam na ławie w pokoju. Mąż zapomniał a pracuje teraz bardzo daleko i cały dzień będę się teraz martwic:/ 

12 komentarzy:

  1. Zawsze twierdziłam, że Bóg wiedział, co mówi z tym "opuści człowiek ojca i matkę". ;) ;)

    I cieszę się, że nie tylko ja się zawsze nasłucham z tym nakładaniem na talerz. :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, w oczach teściowej, to mój mąż głodem przymiera, widocznie wszystkie mamy tak mają, pewnie nam to też z czasem przyjdzie :D

      Usuń
    2. A to u mnie jest odwrotnie, moja mama twierdzi, że mój mąż ma / będzie miał ciężkie życie ze mną i że go głodzę, nie ma we mnie żadnego wsparcia itd. Teściowa z kolei uważa, że jestem za dobra. A jak się obie spotkają, to się licytują, która ma gorsze dziecko. ;)

      Usuń
  2. Mieszkanie bez rodziców to świetna sprawa ; ) teraz jak Kuba jest z nami cenię sobie to jeszcze bardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak pięknie to ujęłaś, że " Pan Bóg chyba zamknął całe szczęście w małżeństwie". Mnie też się tak zdaje, że to jest piękne. Lepiej byłoby abyś dostała pracę, bo widzę, że bardzo Ci jej brakuje. Oczywiście, że mężowi dobrze, bo dogadzasz mu we wszystkim. Młodzi ludzie powinni mieszkać osobno. Rodzice wtrącają się do wszystkiego, bo im się wydaje, że wiedzą lepiej. też taka jestem, nie ukrywam tego. Pozdrawiam życzę radosnych dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja taka będę, już jestem, jak coś przerobię na własnej skórze to jestem taka dumna że każdemu bym doradzała:D

      Usuń
  4. Oj, widzę, że dopiero masz z teściową! Tak tego nadużywa, że nawet, gdy słusznie mówi, Ty i tak jesteś najeżona - inaczej się po prostu nie da!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie tak, moja teściowa jest bardzo w porządku, widac że się stara i ja się staram i oboje się staramy ale wiadomo jak to wtedy jest, ona doświadczona, starsza kobieta zawsze wie lepiej (nawet jak stara się to ukryc) i ja młoda, nagle osadzona w roli pani domu walcząca o to żeby było po mojemu. A może nie tyle po mojemu, co chodzi o to, żeby pokazac że wiem co robię. Nawet z najlepszymi ludźmi układ teściowa-synowa to pole minowe: wygląda ładnie, kwiatki rosną a nie wiadomo kiedy się na coś nie nadepnie i rozpęta się wojna.

      Usuń
  5. W związku z tymi Twoimi słowami: " w wieku 28 lat chyba sam może sobie dołożyc jeśli będzie głodny prawda?ami;"
    nasunęło mi się wspomnienie, kiedy jako nowożeńcy byliśmy poddani egzaminowi przez Proboszcza [już śp.]. Zapytał mnie "co dam mężowi jeść w piątek". Byłam tak przejęta samym słowem "egzamin", że nie zwróciłam uwagi na słowo "piątek" i wypaliłam; "a co będę mu dawać, jest dorosły, to sam sobie weźmie". Temat; teściowa-synowa/zięć jest tak stary, od jak dawna istnieje instytucja małżeństwa; byłam niechcianą synową i chyba nie jestem najlepszą teściową, chociaż bardzo się staram. Samo życie; pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie na darmo tyle jest kawałów na ten temat:D A co do egzaminu to pierwszy raz o czymś takim słyszę :D

      Usuń
  6. Jasne, że lepiej mieszkać osobno niż z rodzicami czy teściami. Mimo, że rodziców się kocha, to jednak w codziennym życiu potrafią, nawet nieświadomie, bardzo irytować. Życzę powodzenia w zmaganiach ze Szwecją. Pozdrowienia :) Zakochana

    OdpowiedzUsuń
  7. albo białe w proszku do kolorowego :)

    OdpowiedzUsuń