niedziela, 5 lipca 2015

Matka matce

Zbierałam się do napisania tej notki już ze dwa tygodnie, jakoś zawsze nie po drodze. A chciałam napisac jak coś mi się przestawiło w tej mojej małej główce. Oczywiście na lepsze:) Czasem wystarczy aby ktoś był. Pojawił się i nagle zmienił moje postrzeganie świata a 180 stopni. Nagle Kuba przestał byc marudą a stał się cudownym, najukochańszym dzieckiem. Ja czuję się silniejsza, bardziej zadowolona i z siebie i z mojego macierzyństwa i z moich wyborów. Patrzę na Kubę i widzę jak cudownie się rozwija, jak z nami współpracuje, jak cudnie się do nas uśmiecha, jaki jest ciekawy świata. Wcześniej coś mnie przyblokowało, może samotnośc, może monotonnośc, może wszystko na raz. Jak dużo daje kontakt matki z matką, bez oceniania, bez licytowania się które dziecko rozwija się lepiej, bez krytykowania. Czułam się akceptowana, czułam, podczas tej wizyty że nadal jestem wolna w swoich wyborach to dało mi więcej pewności siebie. Czyste ładowanie akumulatorów a nie cicha wojna podjazdowa, gdzie nic wprost się nie mówi ale w powietrzu wisi wzajemna niechęc do metod wychowawczych drugiej strony. Nie mówię że ja taka nie jestem. Chciałabym nie byc, chciałabym umiec akceptowac wybory innych ale czasem jest trudno. A jak wspaniale by było gdybyśmy my kobiety właśnie tak się wspierały, jak lepiej mogłaby wyglądac nasza macierzyńska droga. Ale żeby tak było każda z nas musi uprzątnąc swój ogródek. Bo tylko osoba pewna siebie, pogodzona z własnymi poglądami pozostawia innym przestrzeń do życia własnym życiem. W moim ogródku rośnie jeszcze dużo chwastów. Pewnie nigdy do końca ich nie wyrwę. Jutro rano jedziemy do Polski, nie chciałabym nastawiac się jak na wojnę, chociaż wiem że ciepłe kluchy ze mnie i nie będę potrafiła po prostu życ własnym życiem, chciałabym pomóc a nie zaszkodzic innym mamom a granica jest baaardzo cienka. Tak jak z upominaniem grzesznika, niby czuje się moralny obowiązek ale czasem takie upomnienie przyniesie więcej szkody niż pożytku. Kurcze chciałabym miec tyle pokoju w sercu żeby to on działał i żeby było zawsze tak miło, dobrze i bezpiecznie jak przez ten tydzień odwiedzin.

3 komentarze:

  1. Jak Wam dziadkowie za bardzo za skórę zajdą ze swoimi radami, to przyjeżdżajcie do nas:D Ja się będę powstrzymywać od rad:D Ale prawda rutyna, samotność i monotonia to zabójstwo dla cieszenia się czymkolwiek, macierzyństwem, małżeństwem itd:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie martw się, w każdej rodzinie istnieje konflikt pokoleń. Z moją córką często miewam spięcia, ale nauczyłyśmy się na siebie nie obrażać. Życzę Ci wspaniałej wizyty, jak najmniej konfliktów rodzinnych. jak mama zobaczy Kubusia, to zrozumie, że jej córka zdała egzamin z życia. Całuski dla Ciebie i Twojego Synka.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja dopiero przeczytałam... <3

    OdpowiedzUsuń