wtorek, 29 marca 2016

Gorsze powietrze?

Cofam wszystko złe co powiedziałam na tutejszą służbę zdrowia. Przynajmniej na razie, bo w wielu kwestiach wolę jednak Polskę ale ostatnio jestem gotowa pisac pieśni pochwalne o szwedzkim podejściu do leczenia. Zaczęło się znowu od zębów, przynajmniej tak myślałam, wysoka gorączka, potem katar i kaszel, wszystko tak samo jak ostatnio więc myślę sobie: przeczekamy. Umordowało mnie moje dziecie przy tym strasznie bo tylko ja byłam lekarstwem na całe zło tego świata no i oczywiście cyc. Krzysiek nawet jak chciał mi pomóc to nie dał rady bo tylko u mnie Kuba nie płakał. Trzy dni i po gorączce, za to pojawiła się wysypka. Znając tutejsze podejście najpierw przeszukałam internety i trochę się uspokoiłam. Traf chciał że gorączka przypadła na weekend kiedy ośrodek był nieczynny a wysypka przypadła na dzień kiedy Krzysiek musiał byc w pracy w kij daleko od domu. Jak już w końcu mogliśmy pójśc do ośrodka to już ani gorączki ani wysypki praktycznie nie było. Na szczęście było widac że coś ze skórą się działo, no i kaszel cały czas się odrywał a oderwac się nie mógł. W ogóle nie chciałam iśc do tego ośrodka nauczona poprzednim doświadczeniem. Myślałam że popatrzą, powiedzą że dziecko wygląda żwawo i żeby przyjśc jak przestanie byc żwawe. I tu przeżyłam szok. Pani pielęgniarka na moje życzenie osłuchała płuca, sprawdziła dotlenienie (chyba tak to się nazywa) i... wysłała na badanie krwi. Myślę sobie: O masakra! To już cała gmina będzie słyszec nasze dziecko a traumę to będziemy leczyc przez miesiąc. Jakże miłe było moje zaskoczenie jak pani w laboratorium ukłuła Kubę w palec i wyciskała mu po kropelce krew do takiej pipetki. Kuba zapatrzony jak w tęcze nawet nie jęknął. Wynik za dwie minuty i już wiemy czy bakteria czy wirus i czy potrzebny antybiotyk. Oczywiscie wirus więc odesłali nas do domu. Jaka różnica między tym jak leczy się dzieci w Polsce. W tym samym czasie napisała do mnie koleżanka że jej córce przepisali antybiotyk bo ma początki zapalenia gardła. Antybiotyk nie pomógł, dostała drugi. Tak się zastanawiam czy naprawde polskie dzieci są aż tak chorowite i słabsze niż szwedzkie czy to polscy lekarze im to zdrowie podkopują? Jak to możliwe że szwedzkie dzieci mogą obejśc się bez antybiotyków, syropków na kaszel, syropków na odpornośc, żelek witaminek i innych cudownych medykamentów a w polskie dzieci przy byle smarknięciu pakuje się całą apteczną chemię. Powietrze mamy gorsze czy co? Dłużej bym się nad tym pozastanawiałaale właśnie Kuba wstał.

7 komentarzy:

  1. U nas jest tak samo, niby wszyscy się śmieją w Anglii na wszystko dają paracetamol, ale ten paracetamol działa, a antybiotyk jak już dać trzeba to on działa praktycznie w mgnieniu oka.

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas jest tak samo, niby wszyscy się śmieją w Anglii na wszystko dają paracetamol, ale ten paracetamol działa, a antybiotyk jak już dać trzeba to on działa praktycznie w mgnieniu oka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, a w Polsce dają antybiotyk na wszystko i robią tylko miejsce na nowe choroby :/

      Usuń
  3. "Myślałam że popatrzą, powiedzą że dziecko wygląda żwawo i żeby przyjśc jak przestanie byc żwawe."płaczę ze śmiechu ;)

    Sądzą po mojej, polskiej, Lu wychowywanej bez syropków, paracetamolów, antyboli (poza tym nieszczęsnym dla mnie na GBSa) to powietrze w Polsce mamy ok ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ha wiem wiem, to ironia miała byc:) właśnie o to chodzi że w polskie dzieci pakuje się niesamowite ilości syfu z każdej strony, szczepi się w pierwszej dobie, lekarze ze strachu widzą choroby których nie ma, przepisują masę leków, a jak nie przepiszą to rodzic sobie sam wykupi bo co druga reklama w telewizji to reklama leków, w aptekach jest wszystko, poza tym mała popularnośc żywności ekologicznej, ale wielka popularnośc danonków, serków i słodyczy. A i jakoś karmienie piersią to w Polsce kwestia drażliwa, zrobiono z tego czynnośc niezwykle trudną i skomplikowaną, dostępną tylko dla wybranych. W Szwecji w aptece oprócz paracetamolu nic się nie kupi a lekarze dają czas na to żeby organizm sam zwalczył chorobę, szczepień też tyle nie ma i praktycznie każda szwedka karmi dziecko piersią. Wiem że nie miałaś okazji zobaczyc ale ja naprawdę widzę same karmiące mamy, może raz zobaczyłam jak jakaś daje butlę. No i w sklepach praktycznie wszystko można kupic eko. W normalnej cenie. No i jednak powietrze tu mają lepsze bo mniej samochodów. Za to uważam że jeśli już jest problem to w Polsce mamy dobrych specjalistów od prawdziwych chorób. U nas szwankuje tylko profilaktyka i leczenie zwykłych przeziębień co niestety ma wpływ na całe życie :/

      Usuń
  4. Wniosek stąd, że nie zawsze można wierzyć lekarzom. A my też mamy dobre doświadczenia ze szwedzką opieką lekarską. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do tej pory miałam raczej średnie, zależy wszystko od przypadku.

      Usuń