poniedziałek, 13 lutego 2017

Jestem!

Jestem! Żyję!! Ledwo bo ledwo ale żyje! I nawet czasem, tak jak teraz, jest fajnie😀 a moze raczej tylko czasem jest niefajnie a zazwyczaj fajnie? Sama nie wiem. Wiki ma juz prawie 5 miesięcy, wróciliśmy właśnie do Szwecji, po urlopie, na którym to mieliśmy tyle rzeczy ogarnąć, nic nie ogarnęliśmy a ja dopiero teraz odpoczywam. Co śmieszne w Polsce zaczęliśmy sie zastanawiać czy by sie przypadkiem nie zwieść do polski na stałe, ale jak juz przyjechaliśmy tutaj to nam sie odwidziało. Trudno jest mieszkać w dwóch zupełnie roznych światach, w Polsce brak mi prywatności, własnego konta, życia po swojemu, nie podoba mi sie ze wiele rzeczy mam narzucone, Kuba do tej pory nie wiedział co to słodycze ale przecież w Polsce stawia sie za punkt honoru aby każde dziecko bez wyjątku swoją porcje cukru spozylo, stoły zawsze musza być zastawione słodkościami a wszędzie tam gdzie pojawi sie jakieś dziecko porcja słodyczy musi wzrosnąć co najmniej o połowę. No i przegryzki wszędzie jest coś do schrupania w rezultacie Kuba nie jadł prawie nic no i nie trzeba było długo czekać, zaliczyliśmy bostonke i jakieś paskudne kaszlisko które w dodatku przelazło na wiki. O Kubę sie nie martwiłam, wiedziałam ze wyleczę go domowymi sposobami, szczególnie ze syrop z cebuli moze pic kubkami, gorzej z wiki, kaszel u takiego maluszka to nie przelewki, pojechaliśmy wiec prywatnie do pani doktor u nas na wsi zeby osłuchała, stwierdziła zapalenie oskrzeli i wysłała na szpital, mojego przerażenia nie da sie opisać bo przecież poza kaszlem nic jej nie było, ani gorączki, ani złego humoru, normalne szczęśliwe dziecko. Ale całe szczęście ze nas do tego szpitala wysłała a nie chciała leczyć bo w szpitalu okazało sie ze wiki nic nie jest i wróciliśmy do domu, dwa dni jeszcze pokaszlała i przeszło. Tutaj w Szwecji jakos od razu mi lepiej, wiem ze tylko ja mam wpływ na to co i kiedy Kuba je, mamy swój porządek dnia, swoje rytuały, wszystko wróciło do normy. Fajnie było w Polsce, fajnie ze Kuba mógł spędzić tyle czasu z dziadkami, dalszą rodziną, innymi dzieciakami, to na pewno na plus, no i my tez tęsknimy tutaj za takimi normalnymi spotkaniami z rodzinką, znajomymi. Tego chyba najbardziej nam tu brak, ale nie można mieć przecież wszystkiego. Tutaj żyje dokładnie tak jak chce i nikt mi sie nie wtrąca ani nie komentuje. Dużo chciałabym wam napisać ale czasu brak. Cieżko jest ogarnąć dwójkę szkrabów kiedy tak na prawdę tylko ja jestem jedną jedyną osobą której potrzebują bo wiadomo mama to lek na każdą bolączkę a niestety ja jestem jedna i zwyczajnie nie nadążam ale pocieszam sie ze byle do wiosny. Poza tym co śmieszne wiki jest w ogóle ewenementem i przekreśliła grubą kreską wszystkie moje oczekiwania względem niej. Uwielbia wózek i smoczek, chociaż specjalnie dla niej kupiłam nową chustę. Nie da sie jednak w nią włożyć bo jest tak zwiercona ze normalnie boje sie ze mi z niej wyskoczy. Kuba ani nie dał sie do wózka włożyć a smoczkiem pluł na kilometr. Wiki cudnie wsadza nogi do buzi, Kuba był takim pulpetem ze zwyczajnie nie dawał rady tego zrobić. Kuba jęczał bez przerwy, wiki aby na nią spojrzeć to juz sie cieszy za to Kuba płakał w sposób normalny, wiki jak sie zadrze to lecą talerze z rąk, lustra spadają, ściany pękają, sąsiedzi dzwonią na policję bo myślą ze mordujemy dzieci (żartuje oczywiście) ale głosik to ona ma. Także ten, dziecko dziecku nie równe. No i chyba na tyle, moze niedługo znowu coś nadrobię, pozdrawiam!

1 komentarz:

  1. Opieka nad dwojgiem dzieci, to nie lada sztuka. Wierzę, że możesz być zmęczona. Życzę wszystkiego dobrego , dużo zdrówka. Całusy.

    OdpowiedzUsuń