piątek, 9 listopada 2012

Streszczenie

Żyję, wróciłam i mam się dobrze. Wyjazd do Szwecji udał się idealnie. Praktycznie zero komplikacji, nie spodziewałam się, że pójdzie tak gładko:) To moja pierwsza taka podróż, nawet pierwsza do Warszawy więc jestem z siebie mega dumna. Wiem, że dla większości z was to pewnie nic wielkiego ale dla mnie to ogromny krok. Pierwszy stres dopadł mnie w nocy co sprawiło, że spałam 1,5 godziny:/ Na dworcu byłam o jakiejś 01.40 bus długo nie podjeżdżał i przestraszyłam się że czekam nie tu gdzie trzeba. O miejsce innego potencjalnego odjazdu pytałam się w jedynym otwartym barze gdzie dogorywali "panowie" wbrew pozorom "panowie" na moje pytanie ocknęli się i zachowując wszystkie normy dobrego wychowania wytłumaczyli gdzie mam pójść (Co było bardzo miłe) Na tym drugim przystanku spotkałam parę która też czekała na ten sam bus a co lepsze też lecieli do Szwecji tylko nie z Warszawy. W końcu wszyscy wróciliśmy na ten pierwszy przystanek na którym ja byłam wcześniej. Wyszło tak że przyjechał po nas ogromniasty autobus z przemiłym kierowcą który odpowiedział na wszystkie moje pytania:) W Warszawie byłam przed 6.00 a busa do Modlina miałam o 7.20 niby dużo czasu ale dobrze się złożyło bo i tam zabłądziłam. Niby miało być pod nosem no i było tylko że obrałam zły kierunek i popakowałam w drugą całkiem stronę. Znów musiałam się pytać, tym razem jakiegoś turka w budce z kebabami, jednego pana i jednej pani ale dopiero pan z jakiegoś busa wykręcił mnie w drugą stronę i już trafiłam. No i było już bez problemu dalej. Stresa miałam na tych wszystkich bramkach na lotnisku ale też poszło. No i wylecieliśmy z opóźnieniem bo jakieś dzieciaczki (czyt.gimnazjaliści) lecieli grupowo i coś sobie źle wydrukowali i czekaliśmy 40 minut na nich. Uwielbiam latać samolotem:) No a w Szwecji? Super. Kilka dni ale zawsze to coś no i całą sobotę spędziliśmy razem i było cudoooownie:) Powrót? Wylot też z opóźnieniem ale potem składało się tak że wysiadałam z jednego środka transportu i od razu wsiadałam do następnego. W ogóle to od początku długiego weekendu do teraz tyle się dzieje że sama nie wiem o czym pisać. Jak wróciłam to miałam tyle rzeczy do zrobienia że nie ogarniałam. Cała masa tłumaczeń. Nie spałam, ogień mi z klawiatury tryskał a sprawdziliśmy tylko jedno:( No i nowe przemyślenia religijne też mam, ale to już na kiedy indziej. Ogólnie jest dobrze!

2 komentarze:

  1. Wiedziałam ,że Ci się powiedzie, w końcu jesteś Europejką. Całuski za odwagę, za dzielność, za poradzenie sobie w trudnych sytuacjach. Ty zawsze dasz sobie radę i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że wyjazd tak udany :)

    OdpowiedzUsuń