sobota, 31 maja 2014

Pech psujda:/

Odkąd zaczęłam być z moim obecnym mężem, a jak wiadomo od początku był to związek na odległość, jeszcze nigdy nie zdarzyło się tak jak teraz. Zawsze mieliśmy internet, skype, chociaż fizycznie od siebie daleko to jednak dzięki technologii czułam że w jakimś stopniu cały czas jesteśmy blisko, rozmowy stawały się nudne, bo o czym tu gadać dzień w dzień po kilka godzin a znowu rozłączyć się też źle bo ta bliskość wtedy gdzieś umykała i znowu on był tam a ja tu. Milczenie choć momentami irytujące było mi potrzebne jak tlen. A teraz? Słowo jakże dobrze znane: "pech". Chyba inaczej nie można tego nazwać. Najpierw mąż musiał się przeprowadzić na dwa tygodnie w inne miejsce. I się zaczęło. Komputer padł. Ledwo udało się odratować zdjęcia i maszyna zakończyła współpracę. Ale ok, jeszcze nie ma paniki, kolega przecież swojego komputera może pożyczyć. I pożyczył, ale nowy sprzęt nie bardzo z moim Kochanym chciał współpracować. Udawało nam się zamienić kilka słów, opowiedzieć najważniejsze wydarzenia z dnia i zaczynało, świszczeć, przerywać, rozłanczać itd. Potem padł modem. Nawet kiepski internet na zepsutym modemie nie pociągnie... Nic to, czekamy z niecierpliwością na powrót z delegacji. Kolega z dziwnym komputerem zamieszkał gdzie indziej a na jego miejsce wskoczyła pewna para z komputerem stacjonarnym. Już uzgodnione, pożyczą. Umówieni jesteśmy na wieczór. Dzwoni telefon. Nie skype jak się spodziewałam. Skype nie będzie. Za żadne skarby nie chce się zainstalować. Cuuudownie. Został telefon, ciekawe kiedy padnie, a raczej padnie moje konto bo nie nastarczam doładowywać. Ja się tak nie bawię! To nie tak miało być! To mąż miał mi podawać herbatę do łóżka a nie mama (chociaż mamie jestem ogromnie wdzięczna, bo z całych sił stara mi się Krzyśka zastąpić, ale niestety nie da się) to z mężem miałam jeździć do lekarza a nie z tatą (Tacie też jestem wdzięczna bo dla niego pojechać do miasta niesprawnym samochodem to nie jest już takie chop siup) Tęsknię do takiego tylko naszego życia, bo teraz to czuję się wydarta z mojej małżeńskiej dorosłości i na siłę wsadzona w coś przypominającego lata szkolne kiedy byłam tylko córką a nie mężatką z własną rodziną. Tam nie mogę być a tutaj nie pasuję. Wiem, że sama tak zdecydowałam, że nie za bardzo była inna opcja, ale ja chcę po prostu męża z powrotem!:(

6 komentarzy:

  1. Przypominam sobie czas, kiedy moja miłość była daleko ode mnie. Trudne chwile pełne tęsknoty i upragnienia. Daliśmy radę :) mimo przeciwnościom losu i złośliwościom rzeczy martwych.
    Nasze spotkania były rekompensatą i intensywnością naszej miłości.
    :)

    buziaczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo na miłość nie ma rady:) Jak mi bardzo smutno to sobie myślę że kiedyś ludzie też się rozstawali na długi czas a nie było ani internetu, ani telefonu tylko listy które szły tygodniami. To była dopiero masakra:/

      Usuń
  2. O rany, naprawdę można się wkurzyć...
    Ja to w ogóle Cię podziwiam za tę miłość na odległość. Ja sobie po prostu tego nie wyobrażam. Za jakiś czas mam wyjechać sama na 2 tygodnie, a kontakt będziemy mieć bardzo ograniczony - i ja już sraczkuję...

    Na pocieszenie - masz przy sobie połowę Męża 24 h na dobę. 50% Jego materiału genetycznego to już coś! :D A może na dniach zacznie Ci dawać o sobie znać kopniakami, to już w ogóle będzie czad!
    Uszy do góry.
    +

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też już się nie mogę doczekać aż Maleństwo zacznie okazywać mi uczucia w nieco bardziej wyrafinowany sposób niż wykopywanie na drugą stronę mojej treści żołądkowej :D A co do rozstań, jeśli nie są przesadzone to od czasu do czasu są wręcz potrzebne:)

      Usuń
  3. :*
    Odnajdziesz mi posta w którym pisałaś czemu tak: że zdecydowałaś się na Pl? Tak z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń