sobota, 8 września 2012

Co z tymi przygotowaniami?

Nadal do mnie nie dociera że już za niecały rok wyjdę za mąż, może dlatego że mój luby siedzi sobie w Szwedzkim lesie a ja bez niego nie mam ochoty nic załatwiać i takim to sposobem lista gości jest ciągle nie zrobiona, może dlatego że wiem że jak się za to z mamą zabiorę to pewnie się pokłócimy bo ja mówię że max. 200 osób a mama ciągle że jeszcze jedna ciocia, że sąsiad taki, sąsiad owaki, że tego trzeba i tamtego też bo nie wypada a u tego to oni byli na weselu itd itp... trzeba wybrać zaproszenia i je zamówić, ale znowu nie ma kiedy ich porozwozić bo rzeczony Luby będzie tylko przez tydzień w Polsce na święta wielkanocne, nie da więc rady obskoczyć wszystkich. Nie mam pojęcia jak załatwić nauki, w ogóle nie orientuje się jak to wygląda, wybieram się do księdza i wybieram i nie mogę się wybrać, bo już wiem że na typowych naukach nie możemy być bo przecież mogę chodzić na nie tylko ja sama a to chyba trzeba we dwoje, mam cichą nadzieję że ksiądz zechce udzielić nam nauk indywidualnie w okolicach Bożego Narodzenia, innego pomysłu nie mam. W ogóle chyba musimy się rozdwoić jak już Narzeczony będzie w Polsce na święta bo inaczej tego nie ogarniemy. Trochę nie tak sobie to wyobrażałam, cieszę się oczywiście ale fakt że ja jestem tutaj a On tam sprawia że przygotowania są takie rozmyte i nie takie pełne jak bym chciała, takie na szybko, bo załatwiamy wszystko jak On jest w Polsce, sale i zespół znaleźliśmy i zamówiliśmy w jeden dzień:/ Miałam tyle oczekiwań, chciałam być chociaż na jednych rekolekcjach, pochodzić sobie na nauki, nie dlatego że jest taki obowiązek ale dlatego że chcę, przygotować się bardziej duchowo a tutaj nic z tego, bo małżeństwo wymaga wspólnego przygotowania no a jedna strona zwyczajnie nie ma na to czasu i możliwości bo musi pracować i to też rozumiem:( Liczę na to że po ślubie, gdy będziemy już razem to trochę przystopujemy i jakoś to inaczej będzie wyglądać. 

5 komentarzy:

  1. Rozumiem to jak bardzo Ci się nie chce. My przesunęliśmy datę ślubu o rok. Bo pierwotnie musiałabym wszystko ogarniać sama jak Misiak był we wojsku.

    OdpowiedzUsuń
  2. to trochę przykre... nic tak naprawdę nie masz z tego czasu pięknego jakim jest narzeczeństwo... no i ta rozłąka nigdy nie jest dobra, wiem coś o tym, coż mam nadzieję, że jakoś Wam się ułoży, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem i tego mi szkoda, bo to jeden jedyny czas w życiu, więcej go mieć nie będę, ale co zrobić, takie życie

      Usuń
  3. Agata to ja Amelia :) zależy na jakiej poczcie jestem zalogowana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że wszystko uda się Wam ogarnąć.
    A o nauki przedmałżeńskie się nie martw. Są takie, w formie rekolekcji, które trwają np. dwa dni w weekend. My w takich uczestniczyliśmy i były naprawdę wartościowe. Prowadzą je różne ośrodki z terenu całej Polski - na pewno coś znajdziecie. My byliśmy na organizowanych przez płocką Metanoię.

    OdpowiedzUsuń